O babie, chłopie i o wiośnie

W pewnym kraju, niedaleko
Gdzieś za miedzą, gdzieś za rzeką
Chłop i baba mieli wszystko
I do szczęścia całkiem blisko.

„Ja cię kocham, mój ty stary
To dla ciebie myję gary
To dla ciebie strawę warzę
Byśmy zawsze byli razem!

Ja ci wszystko oddam w życiu
Tylko trzymaj się w ukryciu.
Nie wyglądaj z domu tego
A nie spotka cię nic złego.”

Chłop jak chłop, niewiele wiedział
Więc jak głupi w chacie siedział.
Pił i palił, jadł i spał
Tyle z tego życia miał.

Baba jednak wciąż się bała
więc pilnować go musiała
By nie uciekł z tej niewoli
By nie poczuł w sobie woli.

Wiosna jednak nadejść musi
Bo świat bez niej się udusi!
W chłopie też coś zagorzało,
Nagle było mu za mało.

Już ta chata, żona, picie
Nie starczało mu za życie
Już coś poczuł, czegoś brakło
W mroku dojrzał wreszcie światło

Wstecz popatrzył groźnym okiem
Wymagania miał wysokie!
Chciał nie chleba, ale ciasta
Chata stała się za ciasna.

Świat go wzywał, świat go wołał
Tyle piękna dookoła!
Chciał chłop babę wziąć na spacer
A ta nie chce, a ta płacze

A ta włosy z głowy rwie:
„Chłopie weź opanuj się!
Ja ci niebem, ja ci wodą
Ja ci światem, ja ci głową

Ja okrętem, ja ci sterem
Ja jedynym przyjacielem
Tam nie warto, tam jest be
Czy ci ze mną tu jest źle?

Dbam o ciebie, troszczę się
Cóż, że już nie kocham cię
Cóż tam miłość, cóż pragnienia
Cóż miłosne uniesienia.

Czy nie lepsza nasza chata
Taka rada, jak bogata?!”
Ale już za późno było,
W chłopie wszystko się zmieniło.

Wyszedł więc chłop na ławeczkę
Potem poszedł też nad rzeczkę
A tam inna baba stała
Wiosna w oczach jej kipiała.

Chłop raz spojrzał i utonął,
Nie chciał dłużej już być z żoną.
Chciał zaczerpnąć z tego zdroju,
Poczuć pragnął smak spokoju.

Chciał zaczerpnął z tej krynicy,
Wszystko się przestało liczyć.
Świat zamienił mu się w tęczę
Życie jest ciut jakby lżejsze

Z tej historii morał świta:
Ważne najeść się do syta,
Ważne miejsce swoje znać
Ważne gacie czyste wdziać
Lecz ważniejsze niż te gacie –
Miłość czuć w swej własnej chacie!