Jak to jest?

Jak to jest – oddać się tak bardzo, że już siebie nie mieć?
Kochać tak, że odtąd nic nie jest tak samo?
Istnieć tak, że być światłem i cieniem?
Przytulać troskę jak siostrę, jak brata?
Jak to jest – stać się i drogą, i drogowskazem?
Ciszą i głosem głosem wołającym na pustyni?

Jak to jest?!
Czy tak lekko, że serce jak motyl?
Tak trudno, że nogi jak kamień?
Jak?